sobota, 26 kwietnia 2014

Prolog

Autor: Katerina Black  


    Stoję na pięknej polance, słucham śpiewu ptaków. Rozkoszuję się promieniami słońca otulającymi moją twarz. Podziwiam niezliczoną ilość kwiatów, które jak dywan usłały całą polanę. Jeszcze kilka miesięcy temu stałby koło mnie i podziwiał te piękne widoki Gale, mój najlepszy przyjaciel, z którym ostatni raz widziałam się kilka miesięcy temu. Nie mam nikogo bliskiego, nikogo komu mogę się zwierzyć, wyżalić. Co prawda mam Peetę, ale on jakoś specjalnie nie pokazuje chęci na spędzanie ze mną czasu. Często zastanawia mnie jego postawa, nie rozmawia ze mną, nie odwiedza mnie. Mam jeszcze Haymitcha, ale on na razie zajęty jest swoim życiem i swoimi problemami. Nie mam zamiaru zawracać mu głowy moimi.
Stoję tak jeszcze kilka minut i rozkoszuję się piękną pogodą. Po dłuższej chwili podnoszę z ziemi myśliwską kurtkę taty i ruszam w drogę do Wioski Zwycięzców, do domu. Ah, ile bym dała żeby znów mieszkać w mojej starej chatce w Złożysku, razem z moją mamą i Prim, codziennie polować z Galem. Żaby ten cały koszmar związany z Igrzyskami, Kapitolem i rewolucją nie miał miejsca. Kiedy jestem już pod moim domem zauważam otwarte na oścież drzwi. Nieco wystraszona wchodzę do środka. Pierwsze co zauważam to dwie, sporych rozmiarów walizki. 'Czyje to rzeczy?' - myślę. Nagle, jakby w odpowiedzi na moje nieme pytanie po schodach zbiega dziewczyna i rzuca mi się w ramiona. Zaskoczona odwzajemniam uścisk.
- Johanna, co ty tu robisz? - pytam zdziwiona.
- Jak to, co? Wprowadzam się do ciebie. - odpowiada tonem, jakby to było coś oczywistego.

Mam nadzieję, że się podoba. To mój pierwszy blog o IŚ :)